Wiele wskazuje na to, że niespodziewane rozstanie Katie Holmes i Toma Cruise'a ma szansę przyćmić wszystkie gwiazdorskie rozwody ostatnich kilku lat. 33-letnia aktorka postanowiła wyrwać się ze scjentologicznej sekty, której prominentnym członkiem jest jej coraz dziwniej zachowujący się mąż. Jak donoszą osoby z otoczenia pary, niepokój Katie narastał już od dłuższego czasu, aż wreszcie nie wytrzymała.
Po pięciu latach związku myślała, że zwariuje. Czuła się jak robot. Zresztą tak właśnie od czasu wyjścia za Toma nazywały ją media - opisuje informator magazynu Daily Mail. Wcześniej była odważna i przebojowa, ale przy nim zmieniła się nie do poznania. Stała się nudna i styranizowana. Myślę, że dorosła do tej decyzji i postanowiła zmienić swoje życie.
Nie bez znaczenia był oczywiście fakt, że Holmes nie chciała już wychowywać swojej córki w środowisku niebezpiecznej sekty, która decyduje o każdym aspekcie życia jej członków.
Katie nie chciała, żeby o wszystkim, co dotyczy życia Suri, decydował tylko Tom - dodaje źródło. Doszła do wniosku, że najwyższy już czas, żeby sama zaczęła decydować, co jest najlepsze dla jej dziecka, lub chociaż mieć głos równy głosowi męża w tych sprawach. Wiedziała jednak, że dopóki będzie panią Cruise, będzie to niemożliwe.
Przypomnijmy, że w pozwie rozwodowym, złożonym w czwartek popołudniu w sądzie w Los Angeles, Holmes wystąpiła o wyłączną opiekę nad 6-letnią Suri.
Miejmy nadzieję, że scjentologom nie udało się zebrać żadnych materiałów kompromitujących Katie, którymi można by ją szantażować. Podobno właśnie z tego powodu była żona gwiazdora, Nicole Kidman, od lat zagadkowo milczy na temat ich związku i losu ich dzieci, które nie odeszły z sekty.