Pod koniec maja Ewa Farna miała bardzo poważny wypadek, który cudem skończył się jedynie kilkoma otarciami oraz wstrząśnieniem mózgu. Piosenkarka oblewała maturę i wsiadła za kierownicę po paru mocnych drinkach. Następnie straciła kontrolę nad kierownicą i wjechała w drzewo. Potem próbowała się bronić i uniknąć odpowiedzialności.
Udało się. Dzięki broniącym ją mediom udało się pokazać jej fanom, że prowadzenie po pijaku nie tylko nie musi skończyć się tragicznie (nawet w razie wypadku), ale że ogólnopolskie telewizje wspierają takie zachowania (w każdym razie w wykonaniu młodych gwiazd). Kuba Wojewódzki starał się nawet przekonać wszystkich, że to było fajne i brawurowe. Jak powiedział, "Ewa pokazała, że jest prawdziwą Polką". Kuba na szczęście przestał ostatnio wyznaczać trendy.
Wybroniona w mediach celebrytka postanowiła pokazać się z dobrej strony w nowym numerze Show, gdzie zapewnia, że wypadek po pijaku mógł się zdarzyć każdemu maturzyście:
Wiem, że byłam o włos od śmierci. Teraz przyjmuję z pokorą to, co o dziennikarze o mnie piszą - zaczyna podkreślając, że jest krzywdzona. Bo mój wypadek mógł się zdarzyć każdemu innemu maturzyście.
Sprytnie?
Popełniłam straszny błąd, ale nie czyni to jeszcze ze mnie zupełnie nieodpowiedzialnej osoby - dodaje. Tak, zachowałam się nieodpowiedzialnie, ale ogólnie uważam siebie za dość rozsądna osobę.
Nie ma to jak gwiazdorskie "przeprosiny" :) Jak trzeba przepraszać pokazał nam wczoraj Kuba Wojewódzki: Wojewódzki przeprasza (?) i OSKARŻA!