Znajomi Kuby Wojewódzkiego i Michała Figurskiego przez wiele dni udawali, że nie mają Internetu, później niektórzy z nich nieśmiało bronili kolegów, ale w końcu stało się to, co musiało po ostrym apelu ze strony ukraińskiego MSZ - obaj stracili pracę w Esce Rock. W mediach pojawia się coraz więcej krytycznych głosów na ich temat. Pytanie co dalej. Czy TVN pokaże, że i u nich na antenie nie ma miejsca na żarty z gwałcenia kobiet? Przecież jest raczej pewne, że w przyszłym sezonie swojego show Kuba będzie jakoś nawiązywał do tej afery. Czy dostanie szansę pokazanie się jako wygrany?
Sprawa dość nieoczekiwanie, zamiast jak zwykle przy takich okazjach przygasać, bulwersuje coraz więcej osób. Pojawiają się coraz mocniejsze i celniejsze ataki na prowadzących. Najwyraźniej Kuba z Michałem od dawna nie wzbudzali już sympatii i obrażenie Ukraińców podczas Euro przeważyło po prostu szalę. Duży wpływ miały też na to przejmujące listy od poniżonych Ukrainek opublikowane przez broniącą zwykle Kuby Gazetę Wyborczą oraz mało przekonujące "przeprosiny" i wyczuwalny brak skruch ze strony obu celebrytów.
Michał Figurski wypalił na serio, że jakaś grupa polityków "chce go zakneblować". Nie dostrzega, że to odbiorcy radia i telewizji, internauci nie chcą się śmiać z "jego Ukrainki", którą by zgwałcił, gdyby nie była taka brzydka. Szczególnie po żarcie jego żony, która śmiała się, że "też ją gwałci".
Zwróciliście pewnie nieraz uwagę, jak celebryci i różne "autorytety" popierają się nawzajem w mediach i oskrżają lub poniżają swoich krytyków. To prosty mechanizm: Nigdy nie wiadomo, komu następnemu przydarzy się wpadka i będzie potrzebował obrony. Nie można więc pozwolić na to, żeby ktokolwiek znany publicznie krytykował kolegę. Bo argumenty ośmielają innych. I nagle z autorytetu robi się pośmiewisko. Wystarczy przypomnieć Hołdysa, jeszcze niedawno specjalistę od wszystkiego wypowiadającego się autorytatywnie na każdy temat. Czy Wojewódzki może skończyć podobnie? Sprawa zrobiła się nagle i niespodziewanie dla niego bardzo niebezpieczna i śliska. W ciągu tego tygodnia-dwóch zdecyduje się prawdopodobnie, czy nadal będzie zarabiał po 2-3 miliony złotych rocznie, czy może stanie się nieakceptowalny dla telewizji i reklamodawców.
W Stanach w tej chwili byłby już pewnie skończony jak Figurski. W Polsce wciąż to jeszcze tak nie działa, celebryci wybaczają sobie nawzajem dużo więcej. I bronią się o wiele dłużej. Niektórzy broniąc żartu z gwałtu potrafią nawet zasugerować, że ich widzowie, którym się nie spodobał, to "grzeczne miernoty". Ale trudno być pewnym, że uda się i tym razem. Na razie szefowie czekają na rozwój wypadków i kolejne komentarze.
Myślicie, że ta afera może zakończyć się zdjęciem lub zawieszeniem show Wojewódzkiego przez TVN? Głosujcie w komentarzach.