Sprawa spowodowania wypadku po pijaku przez Ewę Farną zdążyła już nieco przycichnąć. Po raz kolejny okazało się, że "każdemu się zdarza" i, jak przekonuje broniąc się Ewa, "każdy maturzysta" mógł stracić po pijaku panowanie nad kierowicą. (Mamy nadzieję, że są jednak wyjątki.)
Doda wypowiadała się o młodszej koleżance dość ostro: Jak ktoś jedzie napruty samochodem, to powinien to powiedzieć. Każdemu się zdarza, ale trzeba się uczyć na własnych błędach i wyciągać wnioski. Po co mówić, że się jest zmęczonym. Nie lubię takich rzeczy - to jest takie głupie mydlenie oczu.
W najnowszym wywiadzie dla Wprost Rabczewska zdobyła się jednak na dość dziwne wyzwanie. Sugeruje, że jeździ po alkoholu... motorem.
- Minister Gowin powiedział: "najłagodniejsza myśl, jaka nasunęła mi się po tym, jak przeczytałem wypowiedź pani Rabczewskiej, brzmiała: pod wpływem jakich ziół ona to powiedziała i czy była bardzo napruta." To o pani - mówi dziennikarka.
- Czyli jest 1:1 i teraz ja mogę napisać swoją biblię? Spoko. Każdy może sobie mówić, co chce. Minister też. Nie mam pretensji do ludzi, którzy nie podzielają mojej opinii.
- Nie wierzę.
- Pani sprawa. Człowiek napruty jest bardziej elastyczny. Zaczynam jeździć motorem, to wiem. Spadłam z niego na starcie i tylko mały siniaczek.
- Jechała pani napruta?
- Mnie wystarcza pół lampki wina. Jestem ekonomiczna.