Konkretnie poszło o ich brak. Jak już pisaliśmy, Agnieszka Szulim i jej mąż Adam Badziak zdecydowali się na separację po 4 latach małżeństwa. Już miesiąc temu prezenterka wyprowadziła się z ich domu w Milanówku. Ostatnio w show biznesie rozpadło się wiele związków uchodzących za "idealne". Jak informują znajomi Szulim i Badziaka, w ich przypadku nie ma raczej szans na pojednanie. Poszło bowiem o zbyt ważne sprawy. Podobno prezenterka i jej maż nie mogli się dogadać w kluczowej kwestii - posiadania dzieci.
Adam bardzo chciał zostać tatą i mówił o tym nawet tuż po ślubie. A Agnieszce wcale nie było spieszno - mówi w rozmowie z Faktem znajoma pary. Chciała skupić się na pracy, rozwijać się zawodowo. Decyzję o dziecku odkładała zawsze na kolejne 2, 3 lata. To ich bardzo poróżniło.
Widocznie jej skłonność do poświęceń wyczerpała operacja powiększenia biustu, którą, jak chwaliła się, wykonała dla męża. To jednak okazało się za mało, żeby zatrzymać go przy sobie na dłużej.
Zaczęło się od poważnych rozmów, jednak z każdym rokiem problem stawał się bardziej drażliwy - mówi znajoma prezenterki. Adam zaczął tracić cierpliwość, coraz częściej się sprzeczali, zdarzały im się ciche dni. I trwały coraz dłużej. W końcu odsunęli się od siebie.
Szulim nigdy nie deklarowała się jako fanka macierzyństwa. Wręcz przeciwnie.
Czuję presję otoczenia, która bardzo mnie drażni - żaliła się rok temu w jednym z wywiadów. Na szczęście rodzina wycofała się trochę z nakłaniania mnie do zajścia w ciążę. Bo na tym tle było kilka awantur. Żyjemy w społeczeństwie, które wywiera taką presję, sprawiając, że w kobiecie, która nie chce szybko zostać matką, rodzi się jakieś poczucie winy. A my nie jesteśmy maszynkami do rodzenia dzieci. Myślę, że same powinnyśmy decydować o tym, czy i kiedy mieć dziecko.
Widocznie Badziak nie chciał czekać aż tak długo.