Melanie Griffith od dawna zmaga się z uzależnieniami. Na odwyk po raz pierwszy trafiła w 1988 roku, gdy uzależniła się od środków przeciwbólowych oraz alkoholu. Do specjalistycznej kliniki powróciła 12 lat później. W sierpniu 2009 roku trafiła na odwyk, gdzie przez trzy miesiące leczyła się z narkomanii.
W najnowszym wywiadzie z The L.A. Times aktorka zdradza, że ostatnim razem zgłosiła się po pomoc specjalistów po tym, gdy szczerą rozmowę przeprowadziły z nią córki, Dakota i Stella.
Kazały mi usiąść w fotelu i powiedziały mi prosto w oczy, jak wyglądają sprawy – wspomina Melanie. Nie chcę powiedzieć, co naprawdę zdarzyło się podczas tej rozmowy, ale to one powiedziały mi, że powinnam zasięgnąć pomocy. Rozumiałam, co mają na myśli. Zrobiłam to, o co mnie prosiły. Gdyby nie one byłabym narkomanką. Nie udałoby mi się bez nich. Jestem im ogromnie wdzięczna. Teraz widzę to, czego wcześniej nie widziałam. Nie chodzi o to, że jestem głupia. Tak działała na mnie ta choroba.