Po nagłym rozstaniu Dody z Mają Sablewską zaczęły pojawiać się doniesienia na temat konfliktów, jakie od dawna dzieliły piosenkarkę i menedżerkę. Rabczewska zdecydowanie chętniej atakowała swoją dawną "najlepszą przyjaciółkę" i nawet zarzuciła jej malwersacje finansowe. Sablewska dopiero teraz odniosła się do tych słów. W nowym odcinku Magla towarzyskiego tak odpowiedziała na pytanie, czy okradała swoją "przyjaciółkę":
Wiadomo, że Doda kłamie. Ja zawsze uważałam, że muszę się zachowywać do końca profesjonalnie. Jeśli wtedy bym tak naprawdę zadziałała na zasadzie oko za oko, ząb za ząb, to skończyłabym tym razem jak Majoch. Może bym miałabym urwany łeb. Cholera wie co by się wydarzyło.
Sablewska mówi też, że czas pokazał, kto ma rację. Rzeczywiście, po roztsaniu z nią Doda wielokrotnie zmieniała już menedżerów. Jednego z nich zaatakowała pod domem i, jak twierdzi, krzyczała, że "jest na niego zlecenie", a "jego dni są policzone". Zabrzmiało groźnie. Zobacz: "Krzyczała, że JEST NA MNIE ZLECENIE!"