Roman Polański miał się pojawić na tegorocznym festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie. Miał być również gościem IV Festiwalu Targowa Street. Reżysera jednak zabrakło. Pojawiła się jedynie jego żona, Emmanuelle Seigner.
Oficjalnym powodem jego nieobecności są przygotowania do kręcenia nowego filmu o aferze Dreyfusa, która wstrząsnęła Francją na przełomie XIX i XX wieku. Czy to jednak cała prawda?
Roman już parę dni temu przekazał mi informację, że z powodu przesuniętych terminów związanych z przygotowaniami do filmu poświęconego sprawie Dreyfusa musi przyjazd odwołać – mówi Dziennikowi Polskiemu Andrzej Serdiukow. On obecnie żyje tym filmem.
Leopold Rene Nowak, przyjaciel Polańskiego, obawia się jednak, że brak obecności reżysera na festiwalu to wynik obaw przed aresztowaniem i ekstradycją do USA.
To miał być sentymentalny powrót Romka do Krakowa – mówi Nowak. Zastanawiam się, czy powodem odwołania przyjazdu Romka nie jest aby brak gwarancji bezpieczeństwa ze strony polskich władz. Przecież amerykański list gończy wciąż jest aktualny, a Polska ma umowę o ekstradycji z Amerykanami.
Czy polskie władze powinny "zagwarantować mu bezpieczeństwo"? Przypomnijmy, że sprawa jest wprawdzie stara, a Romanowi jako artyście "wolno więcej", ale dotyczy zgwałcenia dziecka w odbyt.
Przypomnijmy, że Polański, który uciekł przed amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, tak bardzo się go boi, że swój ostatni film, Rzeź, którego akcja toczy się w Nowym Jorku, nakręcił w studiu w Paryżu.