Sage Stallone, 36-letni, najstarszy syn Sylvestra Stallone'a, został znaleziony martwy wczoraj w swoim domu w Los Angeles. Sage, który próbował swoich sił w aktorstwie, reżyserii i produkcji filmowej, był synem gwiazdora z pierwszego małżeństwa z Sashą Czack. Pojawił się jako kilkunastoletni chłopak w Rockym, wcielając się w rolę syna głównego bohatera.
Jak na razie nie jest znana przyczyna śmierci mężczyzny, jednak, jak donoszą amerykańskie media, wstępnie wyklucza się samobójstwo. Na miejscu znaleziono kilkanaście butelek po lekach na receptę. Pierwszy telefon do pogotowia został wykonany około godziny 15 czasu lokalnego - niezidentyfikowana osoba informowała, że Stallone nie oddycha, a przyczyną może być przedawkowanie narkotyków. Pogotowie przyjechało do jego domu pięć minut później.
Myślę, że był martwy już po przyjechaniu medyków - mówi informator magazynu Radar. Zazwyczaj zostają na miejscu zdarzenia około 45 minut, tym razem pracowali zaledwie pół godziny. Stwierdzili zgon, nie było sensu zabierać go do szpitala. Znaleziono dużo opakowań po lekach na receptę, jednak żadnego listu pożegnalnego.
Osoby z otoczenia Sage'a wskazują, iż 36-latek nie brał narkotyków i nie miał objawów depresji.
Widziałem go niecałe dwa tygodnie temu i wydawał się być w bardzo dobrej formie - opisuje jego znajomy, który chce pozostać anonimowy. Nigdy nie słyszałem, żeby brał narkotyki, nawet marihuanę, więc informacja o ich przedawkowaniu jest dla mnie tym bardziej szokująca.
Wczoraj po południu menedżer jego ojca wydał krótkie oświadczenie:
Sylvester Stallone jest zdruzgotany nagłym odejściem jego syna Stage'a. Myślami jest przy jego matce, Sashy. Sage był niezwykle utalentowanym i cudownym młodym człowiekiem. Z jego stratą nie pogodzimy się nigdy.