Były bramkarz reprezentacji nadal ma żal do Franciszka Smudy o wyrzucenie go z kadry po tzw. aferze samolotowej. Chodziło o to, że Artur Boruc wraz z Michałem Żewłakowem wbrew wyraźnemu zakazowi trenera, pili wino na pokładzie samolotu wiozącego polską reprezentację ze Stanów Zjednoczonych. Obaj piłkarze musieli wtedy pożegnać się z kadrą.
To zdarzenie z winem było kulminacją sytuacji z kilku lat - mówi w rozmowie z Faktem obecny zawodnik włoskiej Fiorentiny. Muszę powiedzieć, że po tym wszystkim stałem się jeszcze większym koneserem tego trunku. We Włoszech pije się wino przy każdej okazji.
Po czym płynnie przechodzi o krytyki metod trenerskich Smudy: Oczywiście nie cieszyłem się z porażki, bo miałem w zespole kilku kolegów. Ale na pewno jakaś tam satysfakcja była. Trenera rozliczyły wyniki, a wszyscy widzieliśmy jak to wyglądało.
Nie oszczędza także Wojciecha Szczęsnego, który zasłynął wypowiedzią, że interwencje Boruca na boisku "gówno dały na poprzednich turniejach".
Mam nadzieję, że Wojtek trochę spokorniał po tym, co się wydarzyło na mistrzostwach - szydzi Boruc.