Po prawie dwóch tygodniach nieobecności, zgłoszeniu zaginięcia oraz wielkiej awanturze w domu Michaela, która skończyła się wyzwiskami i rękoczynami, Katherine Jackson w końcu wróciła do Kalifornii. Poinformowała o tym za pośrednictwem Twittera jej wnuczka, Paris.
Babcia jest tutaj! - napisała 14-latka. Dziękuję Ci Boże!
Sama Katherine powiedziała telewizji ABC, że jej wyjazd był zaplanowany i całe zamieszanie związane z jej zniknięciem jest niezrozumiałe: Plotki, które dotyczą mojej osoby, jakobym została porwana, są niedorzeczne. Jestem tutaj, żeby wszyscy wiedzieli, że jestem cała i zdrowa. Jedynym powodem, dla którego nie odbierałam telefonów było to, że chciałam odpocząć - zapewnia i dodaje, że nie wierzy w spisek rodzeństwa Michaela, szykującego się do podważenia jego testamentu: Moje dzieci nigdy by mi czegoś takiego nie zrobiły.
Czy na pewno? *Przypomnijmy: Janet do Paris: "ROZPUSZCZONA MAŁA DZIWKA!" *
Po powrocie do Los Angeles Katherine czekała niemiła niespodzianka. Kurator sądowy pilnujący, jak sprawuje opiekę nad trójką swoich wnuków uznał, że 10 dniowa nieobecność babci, połączona z niemożliwością skontaktowania się z nią oraz awanturą w domu rodzinnym świadczy o niewystarczającej dbałości z jej strony. Sąd rodzinny w szybkim trybie przyznał tymczasową opiekę nad dziećmi Michaela jego bratankowi, Trentowi "TJ" Jacksonowi.
Sąd postanowił ograniczyć prawa pani Jackson nie ze względu na jakieś rażące uchybienia, ale w związku z intencjonalnym działaniem osób trzecich, chcących zakłócić spokój rodziny i rozdzielić babcię i wnuki - czytamy w oświadczeniu sędziego. Istnieje bowiem prawdopodobieństwo, że pani Jackson została wysłana poza miasto wbrew swojej woli.
Zeznając w sądzie TJ Jackson zastrzegł, że kiedy już mógł rozmawiać z babcią przez telefon, we wtorek wieczorem, zachowywała się bardzo dziwnie:
Nigdy nie słyszałem, żeby moja babcia zachowywała się w ten sposób - mówił. Miała problemy z koncentracją. Robiła dziwne pauzy, używała dziwnych słów, których nigdy wcześniej nie stosowała.
Amerykańskie media spekulują, że Janet i jej rodzeństwo, które wdarło się w poniedziałek wieczorem do posiadłości Michaela i niemal wdało się w bójkę z dziećmi (!), upoili schorowaną matkę alkoholem, żeby mieć nad nią jeszcze większą kontrolę. Wszystko po to, żeby przejąć wielomilionową fortunę ich zmarłego brata, który już za życia nie chciał mieć z nimi nic wspólnego.