Po klapie wspólnego biznesu w Giżycku stosunki Borysa Szyca i Katarzyny Figury bardzo się ochłodziły. Chodzi o słynną knajpę Kompas Port, w której do herbaty podawano widelce, a goście musieli załatwiać się w krzakach i podcierać liściem (właściciele-celebryci nie przewidzieli dla nich toalety). Ostatecznie zniecierpliwione miasto zażądało rozebrania szpecącej krajobraz budy i uregulowania rachunków. Wówczas mąż Figury, Kai Schoenhals, postanowił wycofać się z interesu. To, jak się okazuje, sprawdzona strategia w jego przypadku.
Kai podobne kłopoty miał w warszawskiej restauracji - mówi w rozmowie z tygodnikiem Na żywo znajomy restauratora. Bez załatwienia formalności związanych z zamknięciem firmy, spakował walizki i wyjechał do Kalifornii. Tam otworzył kolejną restaurację.
Opuszczony przez wspólników Szyc poczuł się zawiedziony ich postawą.
Położyło się to cieniem na relacjach z Katarzyną Figurą - mówi znajomy aktora. Gdy spotykali się czasem na Saskiej Kępie, gdzie oboje mieszkają, witali się chłodnym skinieniem, A przecież ona była dla Borysa ikoną.
Pierwszy raz Szyc zobaczył swoją idolkę na planie filmu Kingsajz. Figura była gwiazdą tej produkcji, a 9-letni Szyc grał jednego z krasnoludków. Dotąd wspomina, że widok nagiej Figury przekonał go, że warto być heteroseksualnym mężczyzną. Niestety, wspólny biznes wszystko popsuł.
Okazało się jednak że czas leczy rany i kiedy niedawno spotkali się na Festiwalu Orange Kino Letnie Sopot-Zakopane, przywitali się bardzo serdecznie. Wygląda na to, że aktor ma już żal tylko do jej męża.
Gdy w sopockiej kawiarni aktorka natknęła się na Borysa, rzuciła mu się na szyj ę - relacjonuje informator tabloidu. On serdecznie ją ucałował i uściskał. Przy kieliszku szampana, w doskonałych humorach długo ze sobą rozmawiali.
Miejmy nadzieję, że nie skończy się to otwarciem kolejnej knajpy.
A tu jeszcze zdjęcia ze starych czasów: