Jak już pisaliśmy, w miniony piątek na warszawskich Powązkach odbył się pogrzeb zmarłego w wieku 88 lat Andrzeja Łapickiego. W ostatniej drodze towarzyszyło mu kilka pokoleń aktorów, wydziedziczona na mocy testamentu rodzina oraz pogrążona w żałobie wdowa, która już pozbyła się z domu pamiątek po nim. Był też m.in. Janusz Głowacki w koszli rozpiętej do pępka. Zobacz: Gwiazdy na pogrzebie Andrzeja Łapickiego (ZDJĘCIA)
Po pogrzebie przyjaciele aktora pojechali do warszawskiego klubu U Aktorów, aby powspominać zmarłego. Najwyraźniej jednak Kamila Łapicka nie czuła się komfortowo w ich towarzystwie, bo, jak donosi Super Express, wytrzymała tam... 5 minut.
Do restauracji przyjechała o 17:31, ale bardzo szybko z niej wyszła i o 17:55 siedziała już z koleżanką na kawie w modnej knajpie ogródkowej na Placu Trzech Krzyży.
Kiedy pół kilometra dalej koledzy jej zmarłego męża przerzucali się wspomnieniami i anegdotami z życia Łapickiego, ona sączyła mrożoną kawę - pisze tabloid. Widać wolała powspominać zmarłego męża z koleżanką.
Później mogła zaprosić ją do domu. Warte 600 tysięcy mieszkanie aktora należy teraz już tylko do niej. Zobacz: Kamila wyrzuciła rzeczy męża na śmietnik!