Szymon Hołownia dopiero co bronił swojego udziału w tworzeniu Newsweeka po tym, jak na okładce pojawiła się para lesbijek z dzieckiem. Jednak najnowszy numer był już dla niego nie do strawienia.
Poszło o posiadanie dzieci i uprawianie seksu przez księży oraz o ostatni skandal, podczas którego wyszło na jaw, że na jednej z poznańskich plebanii zmarł noworodek. Ojciec dziecka – ksiądz – nie wezwał pomocy medycznej. Tomasz Lis postanowił więc wziąć pod lupę życie seksualne księży. Podaje statystyki, z których wynika, że 60% księży utrzymuje kontakty seksualne z kobietami (nie mówi nic o mężczyznach), a 10-15% ma dzieci. Hołownia nie krytykuje wprawdzie z nazwiska Tomasza Lisa, ale wyjaśnia, że nie podoba mu się jego "linia redakcyjna":
Jakieś trzy tygodnie temu pisałem, że nie odejdę z "Newsweeka". Dziś odchodzę. Co się zmieniło? Wszystko. To była moja decyzja, nikt mnie nie wyrzucał. Wiem jednak że ostatnio "Newsweekowi" też nie było po drodze z tym, że krytykuję go za jego własne pieniądze, choć - trzeba oddać honor - zaciskał zęby i pozwalał mi hasać. Trzeba jednak było to przeciąć – pisze Hołownia swoim blogu. Moi koledzy mają święte prawo robić gazetę jaką chcą, ja "linii redakcyjnych" nie lubię po prostu z zasady. Jak można tłuc na okładce, że księża to hipokryci bo mają dzieci? Przecież jak w każdym generalnym sądzie tyle w tym prawdy, co twierdzeniu, że dziennikarze kłamią, politycy to złodzieje, a artyści to prostytutki. "Celibat to fikcja"? U większości księży, których znam to się nie zgadza, żyją w celibacie i on naprawdę im służy. "Kościół toleruje podwójne życie księży"? Na każdy jeden taki przypadek dam dziesięć gdy nie toleruje. Mogę do rana cytować dokumenty, inicjatywy, historie - przekonuje.
Uważacie, że celibat naprawdę "służy" księżom? Przypomnijmy kilka poprzednich okładek, po których Hołownia, mimo mocno katolickich poglądów, nie zdecydował się odejść z tygodnika: