Krzysztof Rutkowski i jego wykradziona z klasztoru narzeczona są zdecydowani wyciągnąć ze swojego medialnego rozstania, ile tylko się da. Szykuje się saga w odcinkach na łamach tabloidów. Wczoraj Luiza ogłosiła, że odchodzi od Rutkowskiego, tłumacząc, że jest on oszustem, który regularnie ją zdradzał i okłamywał. Zobacz: Luiza zerwała z Rutkowskim: "TO OSZUST! ZDRADZAŁ MNIE!"
W dzisiejszym Fakcie narzeczona byłego detektywa postanowiła opowiedzieć o sobie więcej. Doszła do wniosku, że... Rutkowski wykorzystywał ją do autopromocji. Naprawdę dopiero teraz?
Zaufałam mu, pozując do zdjęć w habicie. Dla niego postanowiłam opuścić klasztorne mury, choć wiedziałam, kim on jest. Krzysztof tymczasem próbował moim kosztem odmienić swój wizerunek, pokazać, że jest czuły i opiekuńczy. Niestety, pewne przyzwyczajenia pozostają i tak było tym razem. Jestem zła, bo poświęciłam mu całkiem sporo - wyznaje Luiza.
O tym, że Krzysztof mnie oszukuje, wiedziałam od pewnego czasu. Musiałam to wszystko dobrze przemyśleć i poukładać sobie w głowie. Potrzebowałam spokoju i wyjechałam. Krzysztof dzwonił do mnie i zapewniał, że mnie kocha i że się ze mną ożeni. Że zrobi wszystko, aby zatrzymać mnie przy sobie. Problem w tym, że w tym momencie jechał już z inną nad morze. Mnie tymczasem mówił, że jest z klientem. Zaczęłam analizować, jak wyglądało moje życie przez ostatni rok i doszłam do wniosku, że Krzysztof zawsze był ze mną, ale nie przy mnie. Kiedy wysłał mnie do Syrii, czy do Bejrutu, nawet nie zainteresował się, czy tam w ogóle dotarłam. Już na lotnisku wiedziałam, że za chwilę stracę z nim kontakt i przepadnie bez wieści na dwa dni. I faktycznie tak było. Kiedy ja pracowałam w terenie, on mnie zdradzał. Muszę odpocząć. Życie toczy się dalej, ale bez kłamstwa i upokorzeń. Do zakonu jednak nie wrócę. Mam rozwojowy plan na swoje życie i bez Krzysztofa Rutkowskiego na pewno sobie poradzę. Jemu życzę powodzenia na tropie kolejnych przygód... i mówię "Do widzenia!!!".
Luiza i Rutkowski byli parą przez 11 miesięcy. Razem z tabloidami planowali ślub. Zdaniem byłego detektywa, jego zdradzana narzeczona nie miała przez ten czas powodu do narzekań.
Przez długi czas wydawało mi się, że Luiza jest w tym związku spełniona. To osoba bardzo dynamiczna, energiczna, która uwielbia ryzyko i działanie na granicy życia i śmierci. Kiedy się poznaliśmy, wiedziałem, że bardzo jej imponuję. To chyba jednak był poważny błąd, może nawet podstawowy. Przekonałem się, że nie należy łączyć życia prywatnego z zawodowym – zwierza się w tabloidzie. Powinna się w opamiętać. Ale ona kreuje się na kolejną porzuconą kobietę, zniszczoną przez Rutkowskiego. A dlaczego nie mówi, o tym, że było jej ze mną też dobrze?
Kilka tygodni temu stwierdziłem, że nasze życie jest coraz trudniejsze do zniesienia: za dużo było scysji i niepotrzebnych kłótni. Powiedziałem Luizie, że to nie ma sensu, że czas, byśmy się rozstali. Ona spakowała swoje rzeczy i wyjechała w góry. Ja, wiedząc, że to już koniec naszego związku, wyjechałem z inną kobietą nad morze. Jak tu można mówić o zdradzie? Przecież w tym momencie już nie byliśmy parą! Luiza sądziła, że jedzie w góry po to, by pewne sprawy przemyśleć, że jest jeszcze szansa na powrót. Ale dla mnie to wszystko jest już zakończone.
Nie mogą dojść do porozumienia nawet w kwestii tego, czyim pomysłem było rozstanie. Zdaniem Luizy, to ona jako pierwsza powiedziała "do widzenia". Rutkowski zapamiętał to zupełnie inaczej: W końcu powiedziałem "dość" - zapewnia w tabloidzie.
Pewne jest w zasadzie tylko to, że będą kolejne wywiady i publiczne pranie brudów. Z pewnością dowiemy się też czegoś o ich życiu intymnym.