Szymon Hołownia dość długo wytrzymał w Newsweeku prowadzonym przez Tomasza Lisa. Mimo że z pewnością nie pasowało mu kilka wcześniejszych okładek, odszedł dopiero po tej ogłaszającej, że 60% polskich księży uprawia seks, a 10-15% ma dzieci. Oskarżył autorki tekstu o nierzetelność, a naczelnego o narzucanie pracownikom "linii redakcyjnej". To rozzłościło Lisa, który, jak wiadomo, umie zjednywać sobie ludzi i ma w dziennikarskim show biznesie już prawie samych przyjaciół. Postanowił zaatakować i poniżyć byłego już pracownika. Opisuje jego zakłamanie i niższość z wyjątkową energią. Wygląda to, jakby naprawdę od dawna chciał mu to wygarnąć.
Lis zaczyna, pisząc w serwisie Na temat o - cytujemy - "znawcach Kościoła, specjalizujących się od kasowania z dwóch stron, od zakrystii, jako wzorowi katolicy, i z komercji, jako otwarci na liberalny świat i gotowi głosić w nim chwałe Pana".
Dalej ocenia, że dziennikarze, którzy nie stają twardo po żadnej ze stron, próbują szukać kompromisów, są "oportunistami" i "asekurantami". Woli ludzi, którzy ostro walczą i jasno deklarują, kto jest ich wrogiem.
Szczerze? To ja już wolę ajatollaha Terlikowskiego niż tych załganych pseudoliberalnych pseudodoktrynalnych, dwie piersi ssących liberalnych katolików - pisze Lis. Z Terlikowskim dzieli mnie wszystko, nie jest on jednak przynajmniej kuriozalnym dwulicowcem, takim co poglądy ma wypośrodkowane, co pozwala mu pozować na arbitra elegantiarum. W czasach ostrych podziałów i ostrej walki bycie pomiędzy i pośrodku częściej niż znakiem racjonalizmu jest znakiem asekuranctwa i oportunizmu.
Też uważacie, że trzeba w 100% popierać Lisa albo w 100% potępiać? Nie ma nic pośrodku?
Lis zaleca więc Hołowni, żeby "łoił kasę" w "pisemkach" typu Nasz Dziennik. W jego słowach widać wyraźną niechęć, lub nawet pogardę:
Jeśli ktoś za radykalizm uznaje domaganie się szacunku dla kobiet wychowujących dziecko, kobiet żyjących w związku partnerskim, to ja go nazywam talibem i zakutym łbem. Jak mu się opowieść o tych kobietach nie podoba - proszę bardzo, nie musi czytać "Newsweeka", jest "Nasz Dziennik" i parę innych pisemek, gdzie można strojąc nabożne minki łoić kasę. Jak komuś się nie podoba, że jakaś część księży jaja sobie robi z celibatu, proszę bardzo, niech swoje kazanka kroi gdzie indziej, ja nie zamierzam udawać, że prawda nie jest prawdą.
Hołownia odpowiada rozzłoszczonemu Lisowi krótko:
Drogi Tomku, to, że toczysz jakąś ideologiczną wojnę, że widzisz świat jako pole wojny atomowej dwóch talibanów: prawicowego i lewicowego - przyjmuję ze zdumieniem, ale OK, tocz ją. To, że sobie odreagujesz i będziesz mnie teraz po chamsku (choć bez nazwiska) wyzywał, naprawdę niczego nie zmieni, nie posunie świata ani spraw do przodu.
Czy Waszym zdaniem Tomasz Lis przyczynia się do podnoszenia standardów w mediach, czy może raczej je zaniża? Znacie osoby, które popierają w pełni legalizację związków homoseksualnych, refundację in vitro i nie są zaskoczone, że księża mają dzieci, ale mimo to nie podoba im się osoba Tomasza Lisa, jego okładki i to jak coraz ostrzej krytykuje wszystkich, którzy w pełni nie popierają jego słów?