Super Express nie ujawnia, kto dokładnie zabrał ze śmietnika torby z pamiątkami po Andrzeju Łapickim, których 3 dni po jego śmierci pozbyła się młoda wdowa. Wspomina tylko ogólnikowo, że "udało się ją odzyskać". Jej zawartość tabloid przekazał Emilianowi Kamińskiemu, który, tak jak zadeklarował publicznie, zamierza wyeksponować je w swoim teatrze. Zobacz: Kamiński do Łapickiej: "Chętnie przyjmę pamiątki po panu Andrzeju"
Jeszcze chciałbym porozumieć się z córką pana Andrzeja, z rodziną, żeby nadać temu odpowiednią formę - mówi w rozmowie z tabloidem. Jestem wzruszony, że przedmioty te trafiły do mnie. Znałem pana Andrzeja od 41 lat. Był wielkim człowiekiem, świetnym pedagogiem, mistrzem. Dla nas pan Andrzej to symbol wybitnego aktora, człowieka teatru, filmu, kultury - mówi i krytykuje Kamilę, która chciała jak najszybciej oczyścić swoje mieszkanie z jego rzeczy: Wydaje mi się, że wdowa, absolwentka Wydziału Wiedzy o Teatrze, jak my, powinna zrozumieć i pochylić się nad wartością tego człowieka.
Wśród wyrzuconych przez Kamilę Łapicką pamiątek znajdował się m.in. ulubiony zegarek Łapickiego, oryginały jego portretów wykonanych przez Zofię Nasierowską oraz pióro. Trochę przykro, że musiały zostać wyjęte z kubłów na śmieci, żeby trafić do oszklonych gablot w teatrze. Kamila mimo to będzie jednak pobierać zyski z artystycznej działalności męża. Około 20 tysięcy złotych rocznie.
Zobacz też: Łapicka wyszła ze stypy po 5 minutach...