Relacje Edyty Górniak z jej schorowaną, mieszkającą w Opolu matką nigdy nie należały do prostych. W ostatnich latach jeszcze bardziej się skomplikowały. Poszło o proces, który piosenkarka wytoczyła szantażyście grożącemu upublicznieniem kompromitujących nagrań z przeszłości. Edyta uznała, że rola jej matki w tej sprawie jest co najmniej niejasna, i prawdopodobnie podejrzewała ją o sprzyjanie przestępcy.
Najwyraźniej nadal sobie tego nie wyjaśniły. Od tamtej pory Górniak nie utrzymuje kontaktu z mamą, mimo że wie o jej złym stanie zdrowia i kolejnych skomplikowanych operacjach. Mimo to Edyta uważa się za dobrego człowieka i przypomina o tym przy każdej okazji.
Kupiłam kwiaty u stareńkiej babuni, zostawiłam jej więcej pieniędzy niż chciała i uciekłam - pochwaliła się w wywiadzie udzielonym niedawno magazynowi Twój Styl. Boli mnie, ze w naszym kraju nie szanuje się i nie chroni starszego pokolenia.
Ta wypowiedź wywołała spore zamieszanie w jej rodzinnym Opolu.
To hipokryzja! - oburza się sąsiadka jej matki. Edyta pochyla się nad losem obcych, a dla własnej matki nie ma serca. Jej mama jest schorowana i żyje z głodowej renty. Brakuje jej nawet na lekarstwa, które musi przyjmować.
Sytuacja finansowa Grażyny Górniak jest podobno tak zła, że jej pobyt w sanatorium finansuje dalsza rodzina, bo ani jej, ani młodszej córki, Małgorzaty, nie stać na pokrycie wydatków na leczenie.
Czarę goryczy przelała niedawna informacja o tym, że Edyta wydała 3 miliony złotych na willę w Konstancinie. Znajomi jej matki namawiają ją, by wystąpiła do sądu o alimenty od bogatej córki. Grażyna Górniak stanowczo odmówiła, licząc, że córka jeszcze się opamięta.
Może Edyta nie miała łatwego dzieciństwa - przyznaje sąsiadka jej matki. Może czasem czuła się samotną dziewczyną z kluczem na szyi. Ale przecież przyzwoitość nakazuje zająć się potrzebującą matką.
A Wy jak uważacie? Powinna cierpieć do końca?