Edyta Górniak zabrała ze sobą do Tybetu Allana, mimo sprzeciwu jego ojca, Dariusza Krupy, który pragnie wychowywać syna w tradycji katolickiej i nie chce, żeby matka wpajała mu zasady swojej wiary. Zobacz: Nie chce, żeby "nawracała" Alana na buddyzm! Nie wiadomo, czy ostatecznie byli małżonkowie doszli do porozumienia, czy też Edzia po prostu wyruszyła z nim w podróż bez konsultacji z jego ojcem, jak się to już wcześniej bywało.
Chcę pokazać Allanowi Tybet, żeby zobaczył inne życie, inną mentalność, filozofię i kulturę - zapowiadała twardo w wywiadach, wbrew sprzeciwom byłego męża. Tylko w ten sposób, mając szerokie spojrzenie, będzie mógł dokonywać w życiu bardziej świadomych wyborów.
Jak donosi tygodnik Życie na gorąco, Górniak wraz z synem kilka dni temu opuściła Warszawę. Towarzyszył im objuczony bagażami partner artystki. Cała trójka była w doskonałych nastrojach, zwłaszcza 8-letni Allan, już na szczęście bez opatrunku na złamanej ręce.
Po powrocie czeka na nich nowy, kupiony za 3 miliony złotych dom w podwarszawskim Konstancinie.
Najważniejsze dla mnie było, by Allan był gotowy na wspólny dom dla naszej trójki - wyjawiła Edyta na krótko przed wylotem.