Kazik Staszewski już wcześniej wypowiadał się na temat Dody. Oczywiście niezbyt pochlebnie. W wywiadzie dla Machiny stwierdził, że na koncercie w Londynie wypadła "raczej beznadziejnie". Przy okazji poetycko porównał cała polską scenę muzyczną do "chmary szczerzących się paszczakolanserów, którzy wychylają się do kamer i aparatów z każdego kąta jakiegokolwiek bankietu". Jak widać, przez dwa lata wiele się nie zmieniło.
Tym razem w rozmowie z Wprost Staszewski mówi, że nie zna żadnej piosenki Dody, ale za to stanaje po jej stronie w "aferze biblijnej":
Niedługo będę jej sąsiadem. Przeprowadzamy się i dowiedziałem się, że tam mieszka. A co do jej muzyki, to nie jestem w stanie zanucić ani jednej piosenki - otwarcie przyznał Kazik. O Dodzie wiem, bo ona generuje medialną ruchawkę i fajnie, że to się dzieje. Byłem też za nią, kiedy skazywał ją sąd, bo nie rozumiem, jak za głoszenie poglądów można powoływać kogoś przed oblicze sądu.
Trzymamy kciuki, żeby jako sąsiad za bardzo nie ucierpiał. Na osiedlu Doroty bywa ostatnio nerwowo.