W bagażniku jej hondy CR-V znajdowały się ubrania, a co gorsza, także klucze do mieszkania. Beata Tadla ma obecnie spory kłopot. Wszystko zaczęło się od dobrego uczynku. Przyjaciel Tadli, ekspert od komunikacji Adrian Furgalski, miał w minioną niedzielę wypadek na skuterze, wskutek którego ma obie ręce w gipsie. Dziennikarka postanowiła mu pomóc.
Kupiłam leki, przyniosłam, dałam zastrzyk, nawet nakarmiłam - wyznaje w rozmowie z Faktem. W tym czasie złodzieje zajęli się jej pozostawionym pod domem samochodem.
Traf chciał, że w bagażniku znajdowały się stroje przygotowane na nagranie materiałów promocyjnych dla Wiadomości, w których Tadla rozpocznie pracę za kilka miesięcy. No i klucze od domu.
Tyle latania, załatwiania i jeszcze czuję się fatalnie psychicznie - żali się dziennikarka. Oczywiście musiałam wymienić wszystkie zamki. No strasznie się załamałam. Nie miałam jak wrócić do domu, pół nocy na policji, te papiery... To takie niesprawiedliwe, że w tym samym czasie, gdy ja pomagałam potrzebującemu, inni czynią zło.