W szczerej rozmowie z Super Expressem Michał Wiśniewski twierdzi, że publiczne zwierzenia na temat choroby tylko mu zaszkodziły. Zorientował się jak zwykle po fakcie.
Dzisiaj bym o tym nie powiedział - zwierza się w tabloidzie. Więcej się przez to zrobiło szumu. Ludzie, którzy słyszeli tę informacje ode mnie reagowali różnie. Jedni się przejęli, inni poczuli, że zaoszczędzą pieniądze, bo skoro jest chory, to może nie podołać. Absolutnie na tym straciłem. Odbudowuję to jak się da, ale niestety takie informacje działają inaczej, niż było to zamierzone.
A co było zamierzone? Na początku Michał wyraźnie zyskał sympatię byłych fanów. Zaszkodziła mu chyba tylko była żona, Magda Femme, która zaskoczyła wszystkich, sugerując, że Wiśniewski tylko udaje, że ma raka, żeby wzbudzić współczucie.
Aby się bronić, Michał postanowił udowodnić, że jest chory, upubliczniając dokumenty. Wynika z nich jednak również, że prawdopodobnie od lat cierpi na chorobę weneryczną, którą mógł zarazić byłe i obecną partnerkę.
Chciałem dobrze. Czułem się w obowiązku o tym powiedzieć. Pracuję nad swoim czternastym i piętnastym albumem studyjnym - tłumaczy Wiśniewski. Przygotowanie do Dakaru, to nie trzech facetów, którzy jadą za tobą ciężarówką, ale cała masa ludzi i są to konkretne, duże pieniądze. Nie sądzę żeby rak był dobrą formą promocji. Jestem w tej branży od 20 lat. To żadna promocja. Myślę, że publikacją wyników badań uciąłem wszystkie dywagacje na ten temat.
Jak wiadomo, ziarno niepewności zasiał sam Michał, zapewniając w tabloidzie, że nie chodzi o promocję, zanim jeszcze komukolwiek przyszła do głowy taka myśl. Wątpliwości podsyciła jego była żona: Była żona o Wiśniewskim: "NIE MA RAKA I NIE MIAŁ!"
W odpowiedzi Michał opublikował w sieci wspomniane wyniki badań, wyznaczając nowe standardy w polskim, a może i światowym show biznesie.
Opublikowałem te badania żeby skrócić domniemania, że nic mi nie jest - wyjaśnia. Pomysł może był dosyć głupi, ale to co wrzuciłem do Internetu jest do sprawdzenia. Na własne życzenie zwolniłem lekarzy z obowiązku dochowania tajemnicy lekarskiej. Słyszałem wypowiedź Magdy, nie usłyszałem nic co by sugerowało, że nie wierzy, ale było to na granicy dobrego smaku. By ukrócić kolejne spekulacje opublikowałem te badania. Musiałem zasłonić niektóre jego fragmenty, chociażby nazwiska lekarzy, ale i tak ten dokument pełny kto chciał to sobie ściągnął.
Kiedy to opublikowałem doczytaliście się czegoś, czego nie ma. Wasza diagnoza i szczerze powiem kolejna wymyślona sensacja, która uderza we mnie i moich bliskich. Zadzwoniłem do swojego lekarza, który szybko mnie uspokoił... Nie mam HPV. Nie miałem ani przed, ani po zabiegu - zapewnia.
Wierzycie? Magda Femme zasugerowała właśnie, że wie coś więcej i niedługo przerwie milczenie.
Kochani! Pozwólcie, że chwilowo nie wypowiem się w TEJ sprawie. Chwilowo - napisała na Facebooku.