Jak już pisaliśmy, kilka dni po ogłoszeniu w mediach rozstania z Luizą, Krzysztof Rutkowski zaczął chwalić się kolejną narzeczoną. Traf chciał, że okazała się ona szkolną koleżanką byłej zakonnicy... Ponieważ kolejny związek wyszedł na jaw tuż po rozstaniu, a Luiza publicznie oskarżyła Rutkowskiego o zdrady, wydawało się oczywiste, że sypiał w tym samym czasie z nią i Mają Pilch.
Jak można się było spodziewać, oboje postanowili zaprzeczyć tym wnioskom, zapewniając w Fakcie, że ich uczucie było platoniczne aż do oficjalnego rozstania Krzysztofa i Luizy.
Potrzebowałam pomocy detektywa, prowadząc biznes w Anglii - tłumaczy się Pilch. Mój kolega, a jak się okazało, także znajomy Krzysztofa Rutkowskiego, zaproponował, że nas pozna. I tak się stało. Doskonale się rozumieliśmy, łączyła nas podobna energia. Szybko zostaliśmy przyjaciółmi. Nawet kiedy w mediach plotkowano o naszym romansie, nic nas jeszcze nie łączyło. Wiedziałam, że Krzysztof jest związany z Luizą. Nie chciałam rozbić tego związku.
Te wyjaśnienia przypominają trochę zeznania Roberta Janowskiego, który tłumaczył czytelnikom tabloidu, że jego rozwód z drugą żoną był spowodowany tylko tym, że"o siebie dbał na końcu".
Swoje trzy grosze dorzuca oczywiście Rutkowski. Jak zwykle zapewnia, że tym razem jest to miłość na całe życie:
Czuję się jak trafiony strzałą Amora - wyznaje wzruszony. To nie jest dla mnie łatwa sytuacja, bo cenię sobie wolność i niezależność.
Maja zdaje się wiązać z nim wielkie nadzieje. Z pewnością się nie zawiedzie.
Zawsze chciałam mieć prawdziwą rodzinę - wyznaje koleżanka Luizy. Mam cudowną córeczkę i mimo sukcesów w biznesie, ona jest moim największym osiągnięciem. Od lat brakuje mi mężczyzny, który byłby oparciem dla mnie i ochroną. Myślę, że Krzysztof potrafi to zapewnić. Jest bardzo męski i zarazem delikatny.