Tak to bywa w show biznesie. Przez cały ten czas, gdy Ewa Kasprzyk zapewniała publicznie, że jej małżeństwo z mieszkającym z Trójmieście Jerzym Bernatowiczem ma się świetnie, w sądzie leżały papiery rozwodowe. Zostały złożone już... 17 maja zeszłego roku. Widocznie Kasprzyk chciała załatwić sprawę po cichu.
W międzyczasie pojawiła się jednak nadzieja na uratowanie związku. Kasprzyk i Bernatowicz postanowili jeszcze raz poważnie porozmawiać na temat ich skomplikowanego, ze względu na dzielącą ich odległość, "otwartego małżeństwa". I o dziwo, udało im się dojść do porozumienia. Rozwodu nie będzie. Przynajmniej na razie.
Sprawa rozwodowa w zeszłym roku została umorzona - potwierdza w rozmowie z Super Expressem Marcin Lasota z sekcji prasowej Sądu Okręgowego w Warszawie. Sprawa wpłynęła 17 maja 2011 roku, została umorzona 28 czerwca 2011 roku.
Cóż, od tamtej pory w życiu Kasprzyk sporo się zmieniło. W ciągu ostatnich tygodni rzadko bywała widywana z mężem, towarzyszy jej za to stale młodszy o ćwierć wieku "przyjaciel". Rozumiemy, że mąż go już zaakceptował.
Potrafilibyście żyć na dłuższą metę w tak "otwartym związku"?