Sylvester Stallone po raz pierwszy od śmierci syna publicznie wypowiedział się na temat bolesnej straty. Aktor, którego własna rodzina oskarża o przyczynienie się do przedawkowania Sage’a, sam nie uważa się za winnego. W rozmowie z prowadzącą amerykańskie show Good Morning America gwiazdor przyznał, że "nadal nie może zrozumieć, co się stało".
Jest mi ciężko, bardzo, bardzo ciężko. Jednak, gdy się ma wsparcie rodziny i przyjaciół, łatwiej przejść przez coś tak trudnego. Mam nadzieję, że rana się zagoi i z czasem znowu zacznę normalnie żyć – powiedział 65-letni Stallone.
Zdaniem kuzyna Sage’a, który wcześniej atakował Stallone’a, rodzina wcale nie przejęła się tą tragedią. Ponoć problemy z narkotykami, jakie miał syn gwiazdora, były powodem ciągłych kłótni i ostatecznie rodzice odsunęli się od syna. Zobacz: "Nie akceptował syna! To on jest winien jego śmierci"
Zamiast mu pomóc, zostawili go samego – oskarża kuzyn. Jestem pewien, że nadal by żył, gdyby nie został zupełnie sam.