W 1980 roku Mark David Chapman zastrzelił Johna Lennona pod jego mieszkaniem w Nowym Jorku. Morderca członka grupy The Beatles został skazany na dwadzieścia lat, ale w 2010 roku odmówiono mu spotkania z sądem i wyjścia na wolność. Uznano, że wypuszczenie "zabójcy, który z zimną krwią zabił tak ważną dla kultury postać", będzie źle odebrane i "posłuży jako zły przykład". Po rozpatrzeniu sprawy w końcu uznano, że Chapman odbył swoją karę i w tym tygodniu spotka się z sądem, który zadecyduje, czy wypuścić go na wolność.
Chapman ma obecnie 57 lat i wiele razy podkreślał, że żałuje swojego czynu. Podczas procesu morderca gwiazdora powiedział, że "zabijając Johna Lennona, chciał się stać kimś znanym". Podczas pobytu w więzieniu zajmowali się nim psychologowie i psychiatrzy, którzy ostatnio wydali pozytywną opinię, uznając go za "zdolnego do życia w społeczeństwie".
Nie myślałem jasno – tłumaczył się w trakcie spotkania z dziennikarzami Chapman. Podjąłem straszliwą decyzję zakończenia życia innego człowieka z czysto samolubnych pobudek. Czułem, że stanę się kimś ważnym i sławnym, a zostałem mordercą. Mordercy są nikim.
Yoko Ono wysłała do władz więzienia list, w którym protestuje przeciwko uwolnieniu Chapmana. Zapowiedziała także, że "na jednym piśmie się nie skończy".