Radosław Majdan przesłuchany w poniedziałek w sprawie pobicia 21-latka w dyskotekowej toalecie w Mielnie, zapewnia w Fakcie, że tym razem jest naprawdę niewinny. Przypomnijmy, że piłkarz i jego kolega Jarosław Chwastek mają już na koncie zarzut o pobicie, które zdarzyło się dokładnie w tej samej miejscowości. Jak mówią, "Mielno niszczy każdego". Ostatecznie Sąd Okręgowy w Koszalinie umorzył sprawę w 2010 roku ze względu na tzw. "niską szkodliwość czynu".
Jak już pisaliśmy, tym razem zatrzymani przez policję piłkarze spędzili w komisariacie cały dzień, ale nie usłyszeli na razie zarzutów. Zobacz: Majdan się broni: "Usiłował ZASTRASZYĆ i WYŁUDZIĆ PIENIĄDZE!"
Chyba Mielno przynosi mi pecha! - narzeka w Fakcie Majdan. Nikogo nie pobiłem! Ten rzekomo pobity nawet nie rozpoznał mnie na okazaniu i stwierdził w końcu, że nas nie widział, tylko jego kolega.
Nie poznał Majdana? :) Zdaniem Jarosława Chwastka, chodzi o próbę wyłudzenia pieniędzy.
Po tej nocy w dyskotece, do naszego pensjonatu przyszedł poturbowany chłopak i zażądał ode mnie 10 tysięcy złotych za pobicie - tłumaczy w rozmowie z tabloidem. Zgłosiłem to na policję. Ewidentnie ktoś nas wkręca i chce na nas zarobić.
Na razie wygląda na to, że zachodniopomorska policja podziela zdanie piłkarzy.
Prokurator po okazaniu zadecydował, by przesłuchać zatrzymanych w charakterze świadków, a potem wypuścić - mówi Przemysław Kimon z KWP w Szczecinie.
Jeżeli okazałoby się, że do pobicia w toalecie doszło, Majdan musiałby mówić o czymś więcej niż "pechu". Miejmy nadzieję, że tym razem jest naprawdę niewinny.