W gliwickiej prokuraturze odbędzie się dziś konfrontacja Krzysztofa Rutkowskiego z Katarzyną W. oskarżającą byłego detektywa o przekroczenie uprawnień. Prokuratura chce ustalić, czy podczas nakłaniania jej do zeznań doszło do gróźb lub użycia przemocy.
Rutkowski, który już miesiąc temu zarzekał się, że nic na niego nie mają, nie tylko podtrzymuje swoje zdanie w tej kwestii, lecz także zapowiada, że pogrąży matkę uduszonej Madzi.
Podczas konfrontacji wypunktuję wszystkie kłamstwa Katarzyny W - odgraża się w rozmowie z Super Expressem. W mojej opinii ta kobieta dla śledczych nie jest wiarygodna. Kluczowym świadkiem byłby tutaj jej mąż, który widział wyznanie prawdy przez matkę Madzi. Będę namawiał go, aby przyjechał z Anglii i potwierdził moje słowa.
Kluczową datą jest tu noc z 2 na 3 lutego, kiedy to Katarzyna W. wyjawiła Rutkowskiemu, że kłamała w sprawie porwania, a Madzia zmarła po wypadnięciu z kocyka i uderzeniu główka o próg. Rutkowski przekonał ją do złożenia zeznań, blefując, że sąsiedzi widzieli, jak sama kładła się na osiedlowej alejce i wiedzą, że żadnego porwania nie było.
To bzdura - zapiera się były detektyw. Nie było straszenia ani przemocy. O wszystkim poświadczy mąż Katarzyny.
Przypomnijmy, że sprawa może się skończyć dla Waśniewskiej 2 latami więzienia... w zawieszeniu.