Zachowanie Kamili Łapickiej po śmierci męża delikatnie mówiąc nie przysporzyło jej sympatii. Patrząc po komentarzach, wiele osób dotąd oceniających ją pozytywnie straciło złudzenia, dlaczego była ze starszym o 60 lat aktorem. Kontrowersje wzbudziły błyskawiczne "porządki" w pozostawionym jej przez męża mieszkaniu. Trudno byłoby jej bronić, dlatego nikt nawet nie próbował. Zaledwie 3 dni po śmierci Andrzeja Łapickiego wyniosła na śmietnik jego prywatne rzeczy i pamiątki. Ostatecznie ze śmietnika wygrzebał je ktoś z redakcji Super Expressu i przekazał dyrektorowi Teatru Kamienica, na jego własną prośbę. Emilian Kamiński obiecał zrobić z nich wystawę w holu.
Naprawdę trzeba się postarać, żeby zrobić coś, po czym to paparazzi wychodzi na człowieka, który zachował się porządnie. Kamili się udało.
W obronie Łapickiej postanowiła zabrać teraz głos Agnieszka Fitkau-Perepeczko, która uczestniczyła w pogrzebie Łapickiego.
Każdy grał jakąś rolę - wspomina w rozmowie z tygodnikiem Na żywo. Żal mi było Kamili zlinczowanej przez prasę za wyrzucenie kilku worków śmieci.
Agnieszka wie, co mówi. Ona sama z pamiątkami po mężu rozprawiła równie radykalnie. Z tą różnicą, że próbowała na nich zarobić. Sprzedawała je na Allegro w takich ilościach, że została "Supersprzedawcą".
Znam te oskarżenia, bo po śmierci Marka przeżyłam to samo - żali się w tabloidzie. Ludzie potępiali mnie, że sprzedałam na aukcji jego rzeczy. Ale nie mieściły się w mieszkaniu! Miałam prawo zrobić z nimi porządek. Po Marku zostawiłam tylko to, co miało wartość dla mnie i dla niego i poczułam ulgę. Jestem pewna, że ta dziewczyna przedłużyła Andrzejowi życie i uczyniła je ciekawszym. Zapraszam ją do swojego domu i życzę jej szczęścia.
I naprawdę wyrzucenie cennych pamiątek (które z chęcią przyjął od paparazzi teatr) w 3 dni po jego śmierci jest w porządku?