Anders Breivik, który w ubiegłym roku zamordował z zimną krwią 77 osób, został skazany na 21 lat więzienia. Jest to najwyższy możliwy wyrok w Norwegii. Decyzja sądu oznacza także, że wysłuchano apelów rodzin zabitych i Breivik został uznany za poczytalnego i nie trafi do szpitala psychiatrycznego. Uzasadnienie wyroku liczy aż 90 stron, a jego odczytanie zajęło niemal sześć godzin.
W Polsce bywa że pijani rowerzyści dostają wyższe wyroki niż groźni przestępcy, ale mimo wszystko, nawet jak na nasze dziwne standardy 3 miesiące za każde morderstwo wydaje się być wyjątkowo łagodnym wyrokiem.
Brevik, który nie kryje swoich skrajnych, rasistowskich i nacjonalistycznych poglądów, wysłuchał orzeczenia sądu z uśmiechem na twarzy. Komentatorzy szybko ocenili, że ekstremista zapewne nigdy nie wyjdzie z więzienia. Norweskie prawo nie przewiduje dłuższej odsiadki niż 21 lat, ale za to zakłada na szczęście możliwość przedłużania jej w nieskończoność, dopóki skazany jest uważany za osobę stanowiącą zagrożenie dla społeczeństwa.
Były głosy za karą śmierci czy dożywocia, ale Breivik nie powinien zmienić zapatrywań naszego społeczeństwa na korzyść ostrzejszych kar. Konsekwentnie powinien być skazany i traktowany tak, jak wszyscy inni przestępcy, zgodnie z literą prawa. To był cel norweskiego społeczeństwa, prokuratorów i sądu: zachować godność i człowieczeństwo, które reprezentuje norweski system sądowniczy – powiedział Ragnhild Sollund, kryminolog z Oslo, w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
Po wejściu z sądu Breivik położył prawą rękę na sercu i uniósł ją w górę z pseudo-faszystowskim pozdrowieniu. Wyjaśniał, że ma to symbolizować "siłę, honor i wyzwanie rzucone marksistowskim tyranom w Europie".
Przypomnijmy, że Anders dobijał rannych i bez wahania zastrzelił 14-letnią dziewczynę.