Ewa Minge ostro wypowiedziała się na temat medialnego cyrku, który Monika Richardson zrobiła ze swojego związku ze Zbigniewem Zamachowskim. Nie przejmując się jego skrzywdzoną żoną chwaliła się w programie śniadaniowym, że lubi uprawiać z nim rano seks.
Przypomnijmy, że aktor porzucił dla niej żonę z czwórką dzieci. Prezenterka jest w trakcie rozwodu. Projektantka stwierdziła, że nie można budować szczęścia na nieszczęściu innych i jeszcze się tym szczycić. Zobacz: Minge o Richardson: "BIERZE MNIE NA WYMIOTY! DOŚĆ!"
W nowym wpisie Minge wraca do tego tematu. Tym razem już nieco łagodniej. Pisownia oryginalna:
NIE MAM NIC DO MIŁOŚCI NAWET TEJ ZAKAZANEJ,ALE NIE OBNOSIMY SIĘ Z TYM MEDIALNIE JAK Z TROFEUM!BO PORZUCONEMU PARTNEROWI JEST CHOLERNIE PRZYKRO!!! Miłość przykrywa często rozum,zdrowy rozsądek itp i często nie ma na nią rady. Jak stary związek wypalił się i nic z tym nie da się już zrobić odchodźmy...tylko z klasą a nie z ostrogami dumnie po duszy tego kto być może cierpi...jak miłość ucieka to przyjaźń choć obrońmy...dla dzieci ,dla odbicia porannego w lusterku. Przyjdzie czas na okładki,oklaski i cały ten splendor jak stare uschnie a nowe się ukorzeni :) jak zrozumie ten co porzucił i porzucony czym wzajemnie dla siebie byli i dlaczego się skończyło. Znam przypadki rozstań kiedy dalej ludzie się przyjaźnią choć to jedna strona podejmowała decyzję i w tle był trzeci człowiek. Wszystko zależy od tego jak to podamy...chrońmy tego kogo kiedyś...kochaliśmy...kto był całym naszym światem. Mamy prawo być szczęśliwi ,mamy prawo pójść w nowe...ale zróbmy to z szacunkiem do przeszłości.
Jak alarmowała Krystyna Janda na swoim blogu, żona Zamachowskiego naprawdę ciężko znosi wypowiedzi zadowolonej z siebie Richardson. Niestety, wygląda na to, że nawet utrata sympatii widzów nie dała jej do myślenia.