52-letnia Beata Kozidrak przekonuje, że trzyma się z daleka od medycyny estetycznej. Niedawno twierdziła, że swój wygląd zawdzięcza "diecie miłosnej", której głównym składnikiem jest... seks. Zobacz: Kozidrak: "UPRAWIAM DUŻO SEKSU!"
Tym razem Beata, która jest zdania, że wygląda świetnie i młodo, zapewnia, że to nie kwestia operacji. Prawdę mówiąc, jakoś jej nawet o nie nie podejrzewaliśmy.
Nie wolno oszczędzać na dobrych kosmetykach, bo potem nie trzeba chodzić na botoks i można dalej pięknie, naturalnie się uśmiechać – mówi w rozmowie z tygodnikiem Flesz. Na pewno sobie tego nie wstrzyknę. Szczęście i energię, którą widać na mojej twarzy, dają mi koncerty! Czuję się po nich jak młody bóg i żaden botoks mi tego nie zastąpi.
Zabawne, że zaczyna spowiadać się na taki temat sama z siebie :)