29-letnia Carlisle Brigham, córka byłego skarbnika miasta Nowy Jork, Jamesa Brighama została znaleziona martwa w jednej z kamienic w poniedziałek rano. Kobieta leżała w kałuży krwi, więc początkowo śledczy zajmujący się sprawą sądzili, że została zamordowana. Okazało się jednak, że Brigham padła ofiarą nieszczęśliwego i tragicznego w skutkach wypadku - najprawdopodobniej poślizgnęła się na schodach. Miała na sobie buty na wysokim obcasie.
W momencie, kiedy do niej podszedłem wiedziałem już, że stało się coś strasznego - mówi dozorca budynku w rozmowie z Daily Mail. Cała była ubrana na biało. Miała buty na naprawdę wysokim obcasie. Leżała w kałuży krwi, wyciekała jej z nosa i ust, miała jej też sporo na podbródku. Straszna tragedia. To była taka fajna dziewczyna.
Brigham miała od kilku miesięcy pozostawać w separacji ze swoim mężem, który w czasie, kiedy zdarzył się wypadek, przebywał w interesach w Londynie.