Złote marzenia tysięcy Polaków zostały rozwiane bardzo brutalnie. Gdańska prokuratura postawiła dzisiaj Marcinowi P., szefowi "parabanku" Amber Gold, kolejne zarzuty. Człowiek z siedmioma wyrokami za oszustwa finansowe i wyłudzenia został oskarżony o "oszustwo o znacznej wartości".
Doprowadził znaczną ilość osób do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem - mówił na konferencji prasowej Wojciech Szelągowski, rzecznik prokuratury.
Zdaniem śledczych P. "działając ze z góry powziętym zamiarem w krótkich odstępach czasu w celu osiągnięcia korzyści majątkowej doprowadził znaczną ilość ustalonych dotychczas 2990 osób fizycznych i innych nieustalonych osób do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem w kwocie nie mniejszej niż 181.904.599 złotych, stanowiącej mienie znacznej wartości".
Grozi mu 15 lat więzienia. Prokurator wniósł również o tymczasowe aresztowanie szefa Amber Gold, który mimo postawienia mu już 6 różnych zarzutów (m.in. niezłożenie sprawozdań finansowych i prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia) do tej pory pozostaje na wolności... Ma też z wcześniejszych 6 wyroków w zawieszeniu...
Na co jeszcze czekają? Aż pójdzie na randkę z Waśniewską?
Przy okazji, rozumiecie, dlaczego komuś, kto oszukał prawie 3 tysiące osób na setki milionów grozi tylko 15 lat? Po ile dni więzienia wyjdzie na jedną osobę, która straciła oszczędności życia? Po dwa? Dlaczego nie osądzą go za każdą sprawę oddzielnie? Mógłby wtedy starać się o warunkowe zwolnienie za kilka tysięcy lat.
Warto przy okazji pamiętać o jego żonie, z którą jeszcze niedawno promował się na sympatyczną parę w Gazecie Wyborczej. Udostępniono im łamy na wzruszające zwierzenia.
Byliśmy jak te owieczki, które beztrosko hasają po łące i nie wiedzą, że obok ktoś buduje dla nich szafot - żaliła się Kasia Plichta.
Przypomnijmy: Szef Amber Gold KUPIŁ SOBIE PAŁAC! Za 6,5 miliona!