To już chyba naprawdę koniec. Jak pisaliśmy pół roku temu, zaraz po ślubie z Katarzyną "Kate Rozz" Gwizdałą Piotr Adamczyk rozpoczął procedurę adopcyjną, umożliwiającą mu objęcie prawnej opieki nad jej przybranym synem Shantim. W międzyczasie jednak, jak wiadomo, stracił serce do swojej wiecznie nieobecnej żony i pospiesznie zawartego małżeństwa. Jak twierdzą znajomi pary, związek jest już raczej nie do uratowania, a Adamczyk poważnie liczy się z rozwodem.
Zdecydował się już wycofać dokumenty adopcyjne.
Piotr stwierdził, że nie chce się angażować i mieć emocjonalnego stosunku do dzieci, skoro nie wiadomo, czy małżeństwo przetrwa. Chce oszczędzić sobie i dzieciom bólu i rozczarowania jeśli dojdzie do rozwodu - tłumaczy w rozmowie z Faktem kolega aktora. Wiele wskazuje na to, że jego starania o bycie opiekunem prawnym dla Shantiego na razie zostaną zawieszone.
Myślicie, że wpływ na wygaśnięcie uczuć "Kate Rozz" mogło mieć to, że Polacy nie zaakceptowali jej jako "gwiazdy z zagranicy"? Ta okładka miała być początkiem wielkiej kariery - właśnie dlatego pobrali się w tajemnicy i ogłosli, że są parą dopiero w Vivie: