Tak to jest jak, gdy zatrudnia do pracy w telewizji amatorów. Przepraszamy: celebrytów. Niestety, producenci uznali chyba, że to jedyne, co im zostało, by wypromować nowy format. Wystarczy popatrzeć na Martę Grycan, która uważa, że świat telewizji został jej przeznaczony. O swoim nowym, kulinarnym reality show opowiadała wczoraj w Fakcie:
Od zawsze marzyłam, żeby mieć swój program kulinarny. Robię to, w czym się fantastycznie odnajduję i wszystko jest takie kompatybilne.
Zdaniem ekipy Polskiego turnieju wypieków, Marta nie odnajduje się w tym jednak aż tak "fantastycznie". Osoby pracujące na planie show są zniecierpliwione jej brakiem profesjonalizmu. Narzekają, że muszą przez nią zostawać po godzinach.
Nie obejdzie się bez czterech dubli za każdym razem gdy przychodzi czas na jej kwestię - narzeka jeden z pracowników TLC w rozmowie z tygodnikiem Na żywo.
Szczególnie uciążliwe okazały się nagrania realizowane w upalne letnie dni, w pełnym słońcu przy temperaturze powyżej 35 stopni.
Był upał, a Grycanka wszystko opóźniała - wspomina ponuro jeden z członków ekipy.
Co gorsza, jej współprowadzącemu, Piotrowi Gąsowskiemu też zaczynają puszczać nerwy. Dotąd okazywał jej dużo wyrozumiałości i grzecznie pomagał niedoświadczonej koleżance. Ale podobno coraz częściej ma jej dość.