W dzisiejszych czasach taki krok celebryty to najczęściej oznaka poważnych problemów wizerunkowych. Pamiętacie ucieczkę Zbigniewa Hołdysa, który usunął swoje konto na Facebooku, bo nie był w stanie skasować wszystkich negatywnych komentarzy? Zderzenie wyobrażenia na swój temat z krytycznymi opiniami konkretnych ludzi bywa bardzo bolesne. Monika Richardson nie miała chyba problemów tej skali co Hołdys. Twierdzi jednak, że wśród jej znajomych znajdują się "szczury", które na nią "donoszą". Gdy celebryci zaczynają używać takiego języka, oznacza to zwykle, że dzieje się u nich naprawdę źle.
Sądząc po setkach komentarzy Internautów, sposób w jaki Monika chwali się swoim szczęściem u boku ojca czwórki dzieci jest odbierany bardzo krytycznie. Milczenie na temat stanu psychicznego byłej żony Zamachowskiego przerwała jej koleżanka z teatru, Krystyna Janda. Jak wiele osób nie mogła już na to patrzeć. Podobnie Ewa Minge, która napisałą wprost, że "bierze ją na wymioty", jak patrzy na te przechwałki i uśmiechy Moniki.
Co można zrobić po usłyszeniu takich słów na swój temat? Wyciszyć się trochę? Nie opowiadać już w telewizji o porannym seksie? Richardson wybrała oskarżenia, grożenie pozwami sądowymi i nazywanie "znajomych" z Facebooka "szczurami".
Kochani. Moja aktywność na tym profilu dobiega końca - pisze celebrytka. Serial na temat mój i Zbyszka trwa i pora zewrzeć szyki. Przykro mi wobec tych, z którymi dzięki FB mogłam być w stałym kontakcie. Nie jest przykro, gdy myślę o tych szczurach pośród moich "znajomych", którzy donoszą do brukowców. "Proszę, zostawcie nas w spokoju" już było. Teraz oddaję głos kancelarii prawnej Leśnodorski Ślusarek i Wspólnicy. Trzymajcie za nas kciuki, jeśli nie uwierzyliście w naszą podłość. Dziękuję za wszystkie słowa wsparcia, także te od obcych osób. Czekam na Was pod telefonem i u nas, w domu. Zawsze. Trzymajcie się. Monika
Jako pierwszą radzimy jej w takim pozwać Krystynę Jandę. W żadnym z tabloidów nie czytaliśmy ostrzejszego tekstu na temat Richardson niż ten na jej blogu. Mimo że nie zatakowała jej wprost, po jej słowach celebrytka straciła chyba resztę sympatii u osób, które dotąd trzymały jej stronę.
Myślicie, że Janda kłamie? Pracuje przecież z porzucaną żoną Zbyszka i zna chyba prawdę.
To nie wszystko. Richardson atakuje również na swoim blogu. I to ostro. Żali się, że jest niesprawiedliwie oceniana, a o swoje nieszczęścia oskarża - uwaga - "Prawdziwych Polaków".
Moje ostatnie radykalne zmiany życiowe musiały wiązać się z ogromnymi kosztami - pisze na swoim blogu w Na temat. Może bardziej niż wszyscy, powinnam była to wiedzieć. Przyznaję, że nie doceniłam tej niszczącej siły, która wdarła się w moje życie i pozbawiła resztek prywatności, zaszczuła rodzinę mojego partnera i moją, naraziła na bezinteresowne ataki nienawiści od bliżej nieznanych mi osób. Nie wiem kiedy stałam się "złodziejką mężów", "wywłoką próbującą budować swoje szczęście na nieszczęściu innych", kobietą nieczułą na cierpienie drugiej kobiety, słowem potwore. Ja rozumiem, że rzeczywistość Prawdziwych Polaków jest być może właśnie taka: konserwatywna i pięknie obłudna.
To właśnie ci okrutni ludzie zmusili Monikę Richardson do pochwalenia się w telewizji śniadaniowej porannym seksem ze Zbyszkiem. W programie, który mogła oglądać jego porzucona żona oraz jej czwóka dzieci.