Kamil Sipowicz nie ukrywa, że za nieprzyjemności, jakie spotykają jego partnerkę Korę, wini najwyższe władze RP. Piosenkarce za posiadania narkotyków grozi teoretycznie do 3 lat więzienia. W rozmowie z tygodnikiem Wprost Sipowicz zapewnia, że gdyby wiedział, że tak będzie, nigdy nie pozowałby z Korą na tle plakatów wyborczych Bronisława Komorowskiego. Ramonie też by to pewnie odradzał...
Opozycja z prawej wali nas jak w bęben, ta z lewej wspiera, a rząd milczy - żali się w wywiadzie Sipowicz. Wspieraliśmy w wyborach i Platformę i Komorowskiego, więc jestem tym rozczarowany. Na Marszu Wyzwolenia Konopi przemawiałem nawet do premiera Tuska, by rozwiązał problem tysięcy obywateli. Ale Tusk ma mnie w dupie.
Zgadzacie się z taką logiką? Sipowicz ma prawo wymagać od premiera i prezydenta, żeby wpierali go publicznie w rozliczeniu za to, że namawiał do głosowania na nich? A może w tym wypadku wystarczy okładka z Kwaśniewskim?