Marek Kondrat od wielu lat nie przyjmuje już żadnych ról w filmach ani serialach. Ułożyło mu się w życiu lepiej niż Bogusławowi Lindzie, nie musiał więc grać pomocy domowej w serialu z Foremniak.
Scenariusze, które powstają, już mnie nie interesują - deklaruje w jednym z niedawno udzielonych wywiadów. Ja nie chcę grać w filmach, których jedynym kryterium jest liczba dni zdjęciowych.
Kondrat, uważany za jednego z najlepszych polskich aktorów, pożegnał się z zawodem 5 lat temu. Ogłosił wówczas, że planuje poświęcić się swojej największej pasji - winiarstwu. Interes kręci się nieźle, a dzięki wycenianemu na milion złotych rocznie kontraktowi z bankiem ING, aktor nie musi martwić się o rachunki.
W wywiadzie deklaruje jednak, że chętnie wróci do aktorstwa, jeśli trafi się jakaś ciekawa rola.
Wtedy wejdę w to z uszami - obiecuje. Ale nie ma dobrze skrojonych bohaterów. Dobrze napisane postacie to były w "Psach". Mam propozycje, by zagrać szefa mafii z Pruszkowa czy kogoś takiego, ale nie chcę się powtarzać, szkoda mi na to czasu.
Może taka deklaracja zmotywuje jakiegoś scenarzystę. Rozumiecie, dlaczego w Polsce od lat nie powstają już dobre filmy, mimo że ludzie chętnie by je oglądali? Niestety, producenci uznali chyba, że Polaków interesuje tylko prymitywny humor i topią pieniądze na "hity" typu Kac Wawa.