Okazuje się, że w Telewizji Polskiej wcale nie jest tak najgorzej. Przynajmniej gwiazdom. Jak donosi Super Express, trenerzy występujących w Bitwie na głosy chórów otrzymają, inaczej niż przyjęło się u konkurencji, wynegocjowane kwoty bez względu na to, w którym odcinku odpadną. Mogą więc "pracować" na luzie. Finansowo i tak są już ustawieni.
Na wynagrodzenie dla gwiazd oraz jurorów Dwójka planuje najbliższej jesieni wydać około 2 milionów złotych. Dla porównania - podopieczni fundacji, którą wybierze wygrywająca drużyna, otrzymają zaledwie... 100 tysięcy. Może bardziej opłacałoby się nie robić tego programu? Albo być bardziej stanowczym w negocjacjach?
Stawki zostały rozdysponowane pod kątem popularności gwiazd - wyjaśnia w rozmowie z tabloidem pracownik ekipy programu. Jeśli ktoś dopiero podbija rynek, dostał mniej, bo szansa na to, że dojdzie do finału, nie jest tak duża jak w przypadku Beaty Kozidrak czy Piaska.
Kozidrak oczywiście należy się najwięcej. Piosenkarka, która dzięki negocjacyjnym zdolnościom męża (i życzliwości lokalnych samorządów), uzyskała status najlepiej zarabiającej polskiej gwiazdy, jak zwykle zgarnie najwięcej, bo aż 350 tysięcy złotych. Piasek - tylko o 50 tysięcy mniej. Piotr Rubik wzbogaci się o 250 tysięcy, Robert Gawliński i Ewa Farna - o 200, a Jula i Liber - o 80 tysięcy. Najmniej zarobią muzycy zespołu Afromental, Tomson i Baron, którzy dostaną po 30 tysięcy na głowę.
Nieźle radzi sobie także jury. Debiutująca w roli jurorki, nie licząc gościnnego występu w zastępstwie Grażyny Szapołowskiej, Katarzyna Zielińska wynegocjowała 130 tysięcy złotych. Alicja Węgorzewska o 10 tysięcy mniej. Powracający po przerwie Wojciech Jagielski zarobi 100 tysięcy złotych, a Tomasz "Titus" Pukacki 80 tysięcy.
Po podliczeniu daje to wszystkim gwarantowane 1 950 000 zł.
Abonenci pozdrawiają swoje drogie gwiazdy.