Wypowiedź Janusza Korwina-Mikke o Igrzyskach Paraolimpijskich i ich uczestnikach wywołała ogromne kontrowersje. Atmosfera wokół imprezy w ogóle jest napięta - Telewizja Polska zrezygnowała z jej transmisji, a na ślubowaniu przed wylotem do Londynu nie było żadnego przedstawiciela polskich władz. Nasi reprezentanci poradzili sobie mimo to świetnie - zdobyli łącznie 36 medali i zajęli 9. miejsce w klasyfikacji. Dla porównania, pełnosprawni zawodnicy na podium stawali 10 razy i zajęli dopiero 30. miejsce. Zobacz: "JESTEŚMY TACY SAMI, jak ci, którzy startowali w olimpiadzie!"
Temat podchwycił TVN24 i przygotował specjalny reportaż dla programu Czarno na białym. Zaproszono do niego polityków - Korwina-Mikke i Jana Filipa Libickiego z Platformy Obywatelskiej, poruszającego się na wózku inwalidzkim. Jak twierdzi poseł PO, podczas nagrania programu w siedzibie stacji liderem Nowej Prawicy publicznie go obraził. Libicki zastrzegł, że nie może ujawnić, co dokładnie powiedział mu Korwin, bo wszystko zostało nagrane i zostanie wyemitowane we wtorek.
Pamiętam dokładnie jego słowa, ale obiecałem dziennikarzom TVN, którzy całą sytuację zarejestrowali, że ich nie ujawnię do wtorku. Oni pokażą je wtedy na wizji - powiedział Libicki. Powiem tylko, że były to słowa drastyczne, skierowane pod moim adresem, nieodbiegające od tego, co pan Korwin-Mikke napisał w internecie. Wciąż trzyma się jednej konwencji. Zastanawiam się nad krokami prawnymi. Jestem już po rozmowie z mecenasem Romanem Giertychem.
Wyobrażacie sobie Korwina mówiącego niepełnosprawnemu Libickiemu w twarz, że dla dobra "pełnosprawnych" nie powinien wychodzić z domu? Albo pokazywać się w telewizji? Ostatnio stwierdził, że niepełnosprawni powinni "odruchowo" chować się w domach, podobnie jak "kobiety z pryszczem".