Janusz Korwin-Mikke swoją wypowiedzią o paraolimpiadzie i występujących na niej "para-sportowcach", jak złośliwie ujął, zapewnił sobie spory rozgłos. Wygląda na to, że tym razem naprawdę przesadził. Nawet bezlitosne poniżenie Anny Grodzkiej nie spotkało się z taką krytyką.
Okazuje się, że w tej sprawie szykują się już pierwsze pozwy i, co ciekawe, nie ze strony osób niepełnosprawnych, ale... samego Korwina. Poszło o ten rysunek:
Jego autor, Tomasz Jakub Sysło, poruszający się na wózku inwalidzkim, tak podsumował wywody polityka o paraolimpiadzie: "Do gazu - Hasło Janusza Korwin-Mikkego, by nie oglądać inwalidów w TV". Korwin poczuł się tym dotknięty.
Pozew złożę najdalej w poniedziałek - zapowiada w rozmowie z Gazetą Wrocławską. To nadinterpretacja tego, co napisałem. A napisałem, że sport jest po to, by wygrywali najlepsi, a nie inwalidzi. Nie jest też przyjemne oglądać, że posyłam ludzi do gazu.
Rzeczywiście, dosłownie do gazu nie posyłał. Porównał "tylko" inwalidów do "nieudaczników, słabeuszy, idiotów i zboczeńców". Ocenił też, że niepełnosprawni robią dobrze nie wychodząc z domów i nie pokazując się zdrowym i "pełnowartościowym" ludziom, takim jak Korwin.
Autor rysunku również zapowiada pozew.
Naruszył moje dobra osobiste - mówi Sysło. W tym, co Korwin-Mikke napisał na swoim blogu, najbardziej załamało mnie twierdzenie: "Powinniśmy oglądać zdrowych, pięknych, a nie zboczeńców i inwalidów". To są poglądy sprzed dwóch wieków.
Pomyślcie, ile złości i nienawiści do świata trzeba mieć w sobie, żeby tak poniżyć niepełnosprawnych sportowców w chwili, gdy (niedoceniani i nie wspierani przez media) *zdobyli dla Polski 36 medali. *