Tym razem pomysł wydaje się zbyt ekstrawagancki nawet jak na gwiazdę Hollywood... Otóż, Angelina Jolie z radością zgodziła się spełnić prośbę swojego 4-letniego adoptowanego synka, Maddoxa, gdy zażyczył on sobie zrobienia tatuażu. Co więcej, wybrała nawet jego wzór – buddyjski symbol oznaczający ochronę. Jak jednak donosi Star Magazine, nieoczekiwanie na drodze spełnienia tego niecodziennego marzenia stanął partner Angeliny, Brad Pitt:
Uważa on, że Maddox nie powinien mieć żadnego tatuażu, do momentu skończenia 16 lat. W ramach kompromisu, Brad zgodził się jednak na to by Maddoxowi zrobiono mały tatuaż z henny.
Ostatnio coraz częściej słychać o kolejnych nieporozumieniach między Angeliną i Bradem. W tym wypadku wydaje się oczywiste, że racja leży po stronie taty. Ciekawe, co może przyjść do głowy w wieku lat 12 chłopcu, który pierwszego tatuażu zażyczył sobie jako 4-latek i dostał go. I czy kochająca mama ma zamiar spełnić każdą jego prośbę? Ciekawe też skąd w ogóle 4-latkowi przyszedł do głowy pomysł z tatuażem. Może po prostu zobaczył gdzieś w internecie tatuaż, który zrobił sobie niedawno pewien mieszkaniec Teksasu? Na przedramieniu ma wytatuowaną ni mniej ni więcej tylko... podobiznę Maddoxa. Jak wyznał 42-letni (!!!) mężczyzna magazynowi In Touch:
Tatuaż z Maddoxem przypomina mi po prostu, bym nigdy nie przejmował się niczym – rozumiecie, w stylu pokażcie język i zróbcie sobie irokeza. W żadnym razie nie jest to kwestia jakiegokolwiek kultu. Jego widok był po prostu dla mnie bardzo inspirujący.
No tak, tatuaż rzeczywiście przedstawia Maddoxa z irokezem wystawiającego język całemu światu – ale pytamy, czy naprawdę nie było nic bardziej inspirującego?
To nie wszystko - jeszcze Brad Pitt na łydce:
To nie jest prima aprillis! To się dzieje naprawdę! A teraz pytanie dnia drodzy czytelnicy:
Wolelibyście obudzić się po imprezie z czymś takim?... czy bez nerki?