Ojciec uduszonej Madzi z Sosnowca od kilku miesięcy mieszka i pracuje w Londynie. Jego rodzina oraz samozwańczy "opiekun", Krzysztof Rutkowski, od dawna zapowiadają, że planuje on złożenie pozwu rozwodowego, jednak dokumentacja nadal ma braki uniemożliwiające rozpoczęcie procedury sądowej.
Od dawna czekam, aż pojawią się u mnie zainteresowane strony - potwierdza w rozmowie z Faktem pełnomocnik Waśniewskiego. Mieli dostarczyć akty urodzenia, małżeństwa oraz inne stosowne dyspozycje. Mijają 3 tygodnie, jak dzwonili w tej sprawie.
Być może teraz sprawy nabiorą tempa, bo Waśniewski wybiera się wkrótce z wizytą do Polski.
Prawdopodobnie przyjedzie w przyszłym tygodniu - zapowiada Krzysztof Rutkowski.
Jak utrzymywał były detektyw, Bartek wraca aby wesprzeć go w śledztwie, jakie wytoczyła mu Katarzyna W. Zarzucała mu stosowanie nieetycznych metod podczas przesłuchania, które ostatecznie skłoniło ją do przyznania, że dziecko nie zostało porwane, lecz zmarło w wyniku urazu główki.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi gliwicka prokuratura, a Rutkowski od dawna zapowiada, że nie puści Waśniewskiej tego płazem.
Ona się na mnie mści - mówi w rozmowie z Super Expressem. To przez nią muszę się tłumaczyć w prokuraturze, chociaż nic złego nie zrobiłem. Zostałem wynajęty po to, żeby dotrzeć do prawdy. Dociekając, co się stało z dzieckiem, starałem się im wszystkim pomóc. Bartkowi, jego rodzicom i oczywiście Katarzynie, ale ona utrzymuje, że niemal przemocą wyciągnąłem z niej zeznania. To bzdura! Mało tego, uważam, że gdyby nie ja, być może straszna prawda nie wyszłaby tak szybko na jaw.
Po przesłuchaniu w gliwickiej prokuraturze, były detektyw zapowiedział ściągnięcie Waśniewskiego z Londynu, by także złożył zeznania. Jednak Bartek nie po to przylatuje do Polski.
Złożył już swoje wyjaśnienia - informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Jedyna sprawa, która mu została do rozwiązania to kwestia rozwodu. Czy w końcu się na to zdecyduje?