W drugim odcinku trzeciej edycji Bitwy na głosy wystąpiła druga grupa wykonawców - Liber, Jula, Robert Gawliński i Beata Kozidrak. Można już zrozumieć obawy Ewy Farnej, która nie chciała rywalizować z Julą - wokalistka z Łomży zdobyła bowiem pierwsze miejsce w głosowaniu widzów i podobnie jak grupa z Sosnowca, w następnym odcinku nie będzie zagrożona eliminacją.
W tym tygodniu jury było znacznie mniej wyrozumiałe. Oberwało się w zasadzie wszystkim, chociaż do najbardziej chwalonych należy zaliczyć Beatę Kozidrak. Najbardziej krytykowana była za to grupa Libera, która w drugiej części programu wykonała Granade Bruno Marsa.
Nie uwierzyłam w żadne słowo, które zaśpiewaliście, nie wiecie, o czym śpiewacie! - oceniła Alicja Węgorzewska. Wrzeszczycie do mikrofonów, tragiczny występ, najgorszy w trzech edycjach! Mniej niż zero, notorycznie pod dźwiękiem.
Można mieć włosy rozwiane, można mieć włosy pod pachami, tak to było - dodał filozoficznie Wojciech Jagielski. Młodej wokalistki bronił Titus: Moja droga, od dzisiaj jesteśmy kumplami, i ja się będę chwalił tą znajomością.
Sędziowie nie byli też zachwyceni I Gotta feeling w wykonaniu zespołu Juli.
Marc, fajnie wyglądasz, fajnie się ruszasz, ale daj sobie spokój ze śpiewaniem - mówił Jagielski do wokalisty z grupy łomżyńskiej gwiazdy.
- Marc mi zapodał prostym, czystym środkiem, na tej piosence poczułem się najprzyjemniej! - nie zgodził się Titus.
- Ale ty słuchałeś? - dopytywała Węgorzewska.
- Słuchałem. Myślałaś, że byłem w kiblu?
Lider Acid Drinkers powoli staje się naszym idolem. Wyobrażacie sobie minę ludzi w reżyserce, kiedy w porze największej oglądalności, w telewizji publicznej padło słowo "kibel"? ;)