Kristen Stewart chętnie krytykowała filmy z sagi Zmierzchu, w których przyszło jej wcielać się w rolę Belli. Najwyraźniej z czasem nauczyła się nieco pokory. W najnowszym wywiadzie chwali przygodę, jaką przeżyła dzięki ekranizacjom powieści Stephanie Meyer.
Żyję w świecie Zmierzchu od jakichś czterech lat. To szmat czasu, który wymaga od ciebie ogromnych poświęceń i cierpliwości – mówi Kristen w wywiadzie. Cieszę się, że mogłam pracować nad mniejszymi projektami, takimi jak: The Runaways, Welcome to the Rileys i On The Road między kolejnymi częściami sagi. W przeciwnym wypadku Zmierzch doprowadziłby mnie szaleństwa.
Kristen twierdzi również, że nie przejmuje się krytyką, z jaką spotykają się filmy o wampirach. Zapewnia, że dla niej są ważne i jest wdzięczna, że mogła wziąć udział w tak dużym projekcie.
Nie możesz pozwolić, by cały ten cyrk cię irytował. Zawsze będę dobrze wspominała Zmierzch. Nie miałam pojęcia, co się wydarzy, gdy pierwszy film wchodził do kin. Przyjęłam tę rolę, bo spodobał mi się scenariusz. Oczywiście filmy to tylko rozrywka, ale dla wielu ludzi poszczególne obrazy znaczą o wiele więcej. Jestem jedną z nich.