Od feralnej imprezy urodzinowej Antoniego "K." Królikowskiego, której Alan Andersz omal nie przepłacił życiem, minęło już 7 miesięcy. Aktor uważa jednak, że to zbyt krótki czas, by zaleczył rany w jego psychice. Fizycznie czuje się już dobrze, ale trauma pozostała.
Zbyt mało czasu minęło od tego zdarzenia i nie wiążę z tym okresem zbyt miłych wspomnień - wyznaje w rozmowie z dzisiejszym Faktem. Stąd też moja zwykła niechęć do wracania do tego tematu. Każdy człowiek tak ma i powinno być to dla wszystkich zrozumiałe. Temat ten jest zbyt często poruszany przez wielu dziennikarzy. Po części to rozumiem - to ich praca.
Prawda o lutowej nocy w klubie Matrix na warszawskim Mokotowie zapewne nigdy nie wyjdzie na jaw. W lipcu prokuratura umorzyła postępowanie w tej sprawie... Winny pozostanie więc chyba bezkarny. Jak to w Polsce.
Zobacz:Sprawa Andersza umorzona!