Udany występ Roberta Kubicy w rajdzie Ronde Gomitolo di Lana na nowo rozbudził nadzieje kibiców. Jednak już następny rajd San Martino do Castrozza przypomniał wszystkim, że chodzi jednak o rekonwalescenta po 19-miesięcznym leczeniu i wielu zabiegach operacyjnych. Sam Kubica swoje szanse na powrót do Formuły 1 ocenia raczej ostrożnie.
Z mojej perspektywy najłatwiej byłoby zasiąść z powrotem w bolidzie, ponieważ to Formuła 1 jest tym, co znam i co robiłem przez wiele lat - mówi w rozmowie z Faktem. Jednak na chwilę obecną to rajdy są dla mnie lepsze z fizycznego punktu widzenia, ponieważ mogą mi pomóc w wykurowaniu ręki. Nie wymagają też aż tak dużego wysiłku fizycznego. To jasne, że wolałbym być teraz po tej drugiej stronie, lecz w życiu trzeba się zadowalać tym, co się ma. Potrzebuję trochę szczęścia, nie wszystko zależy ode mnie. Może zabrzmi to źle, ale nadzieja umiera ostatnia. Wiara nic nie kosztuje, dlatego wierzę. Jednocześnie jednak twardo stąpam po ziemi. Nie jest tak, że jeśli nie zdołam powrócić do bolidu, poczuję się zagubiony.
Kubica nie ukrywa, że czeka go jeszcze wiele pracy. Tę opinie podzielają jego lekarze, którzy nie wykluczają pełnego wyzdrowienia, ale tylko pod warunkiem, że Robert naprawdę się postara.
Nadszedł moment, w którym powinienem odciąć się od ostatnich kilkunastu miesięcy - mówi Kubica. Nie chcę jednak porzucać tego, co osiągnąłem w tym czasie. Jazda w rajdach może się okazać niezbędna dla polepszenia kondycji zdrowotnej. Poza tym, jeśli chcę przystąpić do rywalizacji w jakichś mistrzostwach, czy na torze Formuły 1, czy w rajdach samochodowych, muszę ponownie zacząć startować. Droga, którą muszę pokonać, jest nadal bardzo długa. Przede mną jeszcze sporo pracy. Chcę jednak wrócić do Formuły 1!
Trzymamy kciuki.