Sytuacja opuszczonej przez partnera Anety Zając jest naprawdę trudna. Nie może chyba liczyć na pomoc Mikołaja Krawczyka, który od wyprowadzki z domu zajmuje się "ciałem astralnym" i nie utrzymuje ożywionych kontaktów ze swoimi rocznymi dziećmi. Próbował wprawdzie namówić swoją byłą partnerkę by dostosowała datę chrztu chłopców do zawodowego grafiku jego nowej kochanki, której kot pokochał jej kota, jednak nie udało się zgrać terminów.
Zając ze wszystkim musi sobie radzić sama. Co gorsza, rehabilitacja chłopców nie przynosi spodziewanych rezultatów. Jak już pisaliśmy, chłopcy rozwijają się nieco wolniej niż ich rówieśnicy.
Maluchy mają kłopoty z chodzeniem - wyjaśnia w rozmowie z tygodnikiem Rewia znajoma aktorki. Muszą ćwiczyć w specjalnych chodzikach. Aneta bardzo się martwi o swoich chłopców. Są dla niej całym światem.
W opiece nad synami pomagają Anecie rodzice. Aktorka nie może bowiem pozwolić sobie na urlop, żeby osobiście zająć się zdrowiem chłopców. Żeby utrzymać siebie i dzieci, musi jak najwięcej pracować.