Jennifer Aniston w jednym z wywiadów przyznała, że ma obsesję na punkcie laserów, które działają zbawiennie na jej skórę. Twierdzi, że uwielbia siedzieć w Internecie i przeglądać opinie o zabiegach. Nie wyjawiła jednak, czy się im poddaje.
W rozmowie z tygodnikiem People stwierdziła jednak, że miesięcznie na zabiegi upiększające wydaje jedynie 200 dolarów, co wydaje się dość skromną sumą jak na standardy Hollywood. Dziennikarze In Touch Weekly nie uwierzyli jej i wyśledzili ją w jednym z salonów w Beverly Hills. Jen poddała się tam 90-minutowemu zabiegowi ujędrniającemu i naciągającemu skórę twarzy. Wydała na niego 2 tysiące dolarów, czyli niemal 7 tysięcy złotych. Okazja jest jednak wyjątkowa.
Jen przygotowuje się do ślubu - mówi jej znajoma dziennikarzom. Musi więc wyglądać perfekcyjnie. Chce zlikwidować drobne zmarszczki, by prezentować się jak najlepiej. Przed nią jeszcze sporo zabiegów.
Przydadzą się?